sobota, 4 stycznia 2014

Rak.



Potraktować swojego raka jak przyjaciela.
Tak podobno powiedział mój lekarz z Paliatywnej i chyba miał rację.
Z moim rakiem żyję już przecież tyle lat. Prawdopodobnie gdybym nadal nie wiedziała kto u mnie zamieszkał nie byłoby u mnie tych napadów, żalu, rozpaczy, bezsilności.
Cierpiałam. Przez ponad 5 lat cierpiałam z powodu bóli które się ciągle nasilały. Brałam coraz silniejsze  leki przeciwbólowe i żyłam ze świadomością że wysiada mi kręgosłup. Taka była diagnoza lekarzy którzy mnie "leczyli".
Wydaje mi się że dla mojej psychiki lepsza była niewiedza.

Teraz gdy wiem że to rak tak mnie dręczy, mam takie właśnie napady. I są one  niezależne ode mnie. To jest tak jakbym nagle kliknęła ENTER i staję się inna. W gardle coś zaciska, pojawiają się łzy. Pomimo zażycia leków przeciwbólowych bóle nasilają się, drętwieje mi całe ciało.
Najgorsze są dłonie i stopy. Zdrętwiałe aż do bólu.
Siadam w fotelu, opatulam się kołdrą od stóp aż do pasa i próbuję być normalna.
Paskudne są też te łzy. Niechby wreszcie wyleciały, poczułabym się wtedy lepiej. Ale one nie chcą, czuję je dosłownie na brzegu powieki i na tym się kończy nie chcą wylecieć. Zauważyłam że dobrze jest jak znajdzie się przy mnie ktoś komu mogę o tym powiedzieć. Wtedy one ruszają i lecą, wreszcie lecą.  Ryczę i zaczyna robić mi się dobrze. Przychodzi ulga.
Tak się składa że tym kimś jest zazwyczaj moja córka. Jest mi jej po prostu żal. Ona już tego nie wytrzymuje, widzę że siada jej psychika. Do chorej matki dołączył chory ojciec a przecież jej córeczka też jest nieuleczalnie chora. Dlatego staram się jak najdłużej nic jej nie mówić, może uporam się z tym sama ale rzadko udaje mi się to.
Przypominają mi się słowa pana doktora i staram się po przyjacielsku traktować mojego raka i to działa. Przez tyle lat żyłam z rakiem nie wiedząc że to "on". Cierpiałam ale było to tylko fizyczne cierpienie. Psychika nie cierpiała bo nie wiedziała, była taka fajna, moja, bo "on" jej nie dręczył.
Trochę to wszystko zagmatwałam ale tak właśnie rozumiem.
Staram się żyć i funkcjonować normalnie (jeśli tylko bóle pozwolą) bo tak jest lepiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz