piątek, 17 stycznia 2014

Karol.



Jesteś wstrętny, paskudny.
Jednak postanowiłeś przypomnieć mi naszą wspólną przeszłość.
A miałam o tym nie pisać. Wybaczyłam Ci wszystko. Uznałam że to co było kiedyś jest już nieważne. Nie przeżyjemy przecież drugi raz naszej młodości.
 Gdy po latach wróciłeś chory i po prostu dobry, pomyślałam że może teraz będziemy żyć w zgodzie, przyjażni i będziemy sobie podporą w trudnych chwilach.
Sądziłam że to Twoje bezsensowne milczenie kiedyś minie i znów będzie w miarę normalnie.
Myliłam się.

Nie mieliśmy w domu w ogóle pieniędzy i dosłownie nie wiedziałyśmy z córką co robić. Damian miał tyle że starczyło na chleb i to było wszystko. Zadzwoniłeś do córki i ona w rozmowie powiedziała Ci o tym. Po kilku godzinach zadzwoniłeś do niej że jesteś koło naszego domu i masz dla niej 100 zł. ale musi po nie przyjść bo ty do nas nie wejdziesz.
Czy wiesz w jakiej sytuacji postawiłeś córkę. I co ona niby miała zrobić?
Zapytała mnie - ale czy ja mogłam jej zabronić?
To jest granie na czyichś uczuciach i kłopotach.
Nie chciałeś wejść do mojego domu a właściwie dlatego że ja tam byłam. O.K. tyle że wróciłeś do "swojego" domu, do domu który kiedyś przed laty to ja wychodziłam, wydreptałam, wyprosiłam. I zostawiłam Tobie.
Przecież Tobie było dobrze w tej klitce o powierzchni 13m kwadratowych. Nie kiwnąłeś palcem żeby poprawić nasze warunki mieszkaniowe.
Właściwie po co miałeś to robić, przecież Ciebie prawie nigdy nie było. Przyjeżdżałeś co jakiś czas "ustawić" żonę i "policzyć dzieci" jak  mawiałeś i to było właściwie wszystko co robiłeś żeby Twoim dzieciom żyło się dobrze i wygodnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz