czwartek, 19 czerwca 2014

SATIVEX



Po ostatnim ataku bóli zniknął gdzieś strach przed nowym lekiem jaki miałam testować.
Tak bardzo chciałam mieć  wreszcie coś co przyniesie mi ulgę w cierpieniu.
Gdy wreszcie dostarczono mi go z wiadomością że jest O.K. że testy wypadły pomyślnie i mogę już korzystać, mogę brać ten upragniony lek o nazwie SATIVEX.
Wzięłam od razu, to znaczy w porze jaka była wyznaczona w dołączonej rozpisce.
W wyznaczonej godzinie.
Wzięłam go bez lęku, wręcz z wiarą, nadzieją że teraz będzie już dobrze.
I było.
Zgodnie z zaleceniem wzięłam na policzek jedną dawkę leku i nic się nie działo.
Poczułam jakiś dziwny smak ale nie był on nieprzyjemny. Po około 8 - 10 minutach poczułam smak jakiegoś zielska i to było wszystko. Nic więcej nie działo się.
Dlatego dzisiaj w godzinach przedpołudniowych zażyłam kolejną dawkę leku.
Znowu był ten dziwny smak, potem smak tego zielska ale tego co działo się póżniej nie przewidziałam. Nie tylko nie przewidziałam, ja nie spodziewałam się niczego złego.
A było żle, bardzo żle, nawet strasznie.
Czułam się bardzo dziwnie. Miałam ruchy osoby bardzo pijanej. Obijałam się o meble, ściany.
Zasypiałam na stojąco. Bardzo spadło mi ciśnienie. Wzięłam krople CARDIAMID z COFFEINĄ i nic. Nic się nie zmieniało. Czułam się tak bardzo pijana że myślałam że zaraz się przewrócę i to dziwne uczucie słabości jakbym miała zaraz zemdleć.
Jedyny plus - odnosiłam wrażenie że moje bóle które mam zawsze były jakby troszkę mniejsze.
Nie wiem co dalej robić, nie wiem czy to jeszcze brać.
Boję się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz