niedziela, 22 czerwca 2014

Radość.



No więc nie ma.
Nie ma cudownego leku, leku który miał zmniejszyć moje cierpienie.
Leku który miał mi dać troszkę tego lepszego życia.
Jak dziwnie brzmi to słowo "lepszego".
NORMALNEGO.
W miarę normalnego życia.
Musiałam zrezygnować, to lek nie dla mnie.  Nie wiem co jest powodem tego że mój organizm tak strasznie na niego zareagował. Może to błędnik.
Gdy przed laty z powodów zdrowotnych zostałam skierowana na rentę inwalidzką, jednym z powodów były zaburzenia błędnika. Może to on. Może to błędnik tak właśnie zareagował na ten lek.
A tak bardzo w niego uwierzyłam. Pamiętam że wzięłam go bez żadnego lęku, wręcz z wiarą z nadzieją że to jest to.
SATIVEX.
On miał przywrócić mi wiarę w sens życia. Mojego życia.
Staram się żyć "normalnie" jeśli takie życie można nazwać normalnym.
Nie zrozumie tego ktoś kto nie przeżył czegoś podobnego. Choćby nie wiem jak chcial, choćby wierzył że rozumie, to nieprawda. To trzeba przeżyć a tego nie życzę nikomu.
Boję się, ciągle się boję. Moje życie jest ciągle podszyte strachem, strachem przed bólem, przed tymi strasznymi atakami bólu.
I nie chce się o tym myśleć. To jest zawsze, to się tak zagnieżdziło że nie chce odejść. Ten ból jest tak potworny, dlatego strach jest tak wielki.
A przy tym wszystkim zero radości.
W życiu każdego człowieka powinno być coś co przynosi radość.
I nie musi to być coś wielkiego.
Radość ze szczęścia dziecka, ze wspólnego rodzinnego spaceru. Przyjemność może sprawić rozmowa, taka zwykła normalna rozmowa o wszystkim i o niczym,wyjście z pieskiem.
Nie mam, nie mam nic z tego.
Bo czy radością jest tylko jakieś tam przeżycie jeszcze jednego dnia?  Dnia wypełnionego kłopotami?
Gdy ma się 66 lat i człowiek zdaje sobie sprawę z tego że może ten dzień który nadejdzie będzie tym ostatnim, inaczej postrzega się życie. Pragnie się czegoś innego. Chociaż nie, może nie innego.
Tak bardzo chce się tej normalności, tej maleńkiej radości bo może póżniej nie będzie już tego.
Sama nie wiem czy mam dopiero czy aż 66lat?
Czasami myślę że może dopiero i wtedy żal ściska serce i łzy same płyną.
Dlaczego? Dlaczego nawet w tym ogromnym cierpieniu zabrakło odrobiny radości?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz