środa, 11 czerwca 2014
Marihuana.
To wprost nieprawdopodobne.
Patrzę i aż nie chce mi się wierzyć że mam pościelone łóżko.
Tak na noc, do spania.
Moja normalna pora zasypiania to około pierwszej w nocy.
Dzisiaj musiałam to zrobić, dosłownie padam, wszysto mnie boli.
Miałam dzisiaj trochę trudniejszy dzień. Wstałam bardzo rano i zaczęłam szykować się do wyjścia co przy moich ślamazarnych ruchach trochę trwało.
Postanowiłam, biorę MARYHĘ.
No, nie tak od razu biorę. Podpisałam umowę na testowanie leku na bazie MARIHUANY.
Przeżywałam, denerwowałam się ale w końcu zdecydowałam się.
Był ze mną syn.
Nie wiem jeszcze czy nie odpadnę, na razie przeszłam badania wstępne i moja krew też pojechała na badania jeśli dobrze zapamiętałam do Brukselii.
To była trudna decyzja, ale rozpatrywałam pod kątem bóli, tego strasznego cierpienia.
Biorę już coraz silniejsze dawki leków przeciwbólowych. Zdaję sobie sprawę z tego że bóle będą się nasilały trzeba by więc było zwiększyć dawkę OXYDOLORU do 80 mg. Zrobiłam to już nawet przy ostatnim strasznym ataku bóli, wprawdzie na ból pomogło ale czułam się po tym bardzo żle.
Czytałam trochę w internecie o wpływie MARIHUANY na bóle, między innymi pochodzenia nowotworowego i wynika że MARYSIA likwiduje te bóle.
Jeśli przejdę testy i zostanę zakwalifikowana, przekonam się.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz