środa, 4 czerwca 2014

Spacery.




Czyżby miały sprawdzić się przewidywania meteorologów?
Czy naprawdę nastanie wreszcie piękna pogoda?
Wreszcie jest słońce.
Wyszłam wczoraj na spacer. Było już dość póżno ale zmusiłam się i nie żałuję.
Ja wogóle raczej rzadko wychodzę, głównym powodem tego jest moja choroba ale zauważyłam że duży wpływ ma tu też moja psychika.
Dla mnie naprawdę dużym kłopotem jest już samo szykowanie sie do wyjścia, przebieranie się, jakaś w miarę przyzwoita fryzura, uszykowanie leków które muszę mieć przy sobie. To zabiera sporo czasu i zniechęca mnie do wyjścia.
Każde moje wyjście z domu przynosi plusy i minusy.
Plusem, wielkim plusem jest pozytywne oddziaływanie na moją psychikę. Wracam inna, z pozytywnym nastawieniem do życia do wszystkiego i do wszystkich.
A jesli jeszcze spotkam kogoś, porozmawiam z kimś, no to już sama radość.
Niestety są też minusy.
Każdy spacer to jakby nadużywanie moich kości i one buntują się.
Bunt moich kości to bóle, czasami straszne bóle.
Postanowiłam jednak że będę wychodziła bo chyba najważniejsza jest psychika. Zdrowa psychika.
Ona przyniesie mi pogodne nastawienie nawet do tych bóli.
W domu też ciągle drepczę i też nadużywam te moje kosteczki a pożytku z tego wielkiego nie ma.
Nie muszę mieć zawsze czyściutkiego pokoju. Albo zrobię póżniej albo nie zrobię i nic złego z tego powodu się nie stanie..
A więc od dzisiaj wychodzę.
Zakładam że mogą być sytuacje wyjątkowe - naprawdę bardzo złe samopoczucie, bardzo zła pogoda,  może też zdarzyć się coś czego nie przewidziałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz