niedziela, 2 lutego 2014

Karol.


Dzisiaj przychodzi do nas Karol.
Nie jest to jakiś wyjątek, Karol przychodzi do nas raz w tygodniu.
Piszę do nas chociaż on nie przychodzi do nas wszystkich. On przychodzi do dzieci i wnuczki.
Do mnie nie.
Wchodząc wymruczy w moim kierunku jakieś "cześć" czy "dzień dobry", czasami nawet nie bardzo to słyszę, raczej domyślam się że to mruknięcie ma oznaczać pozdrowienie.
Prawdopodobnie nie byłoby nawet tego tyle że on biedak nie ma wyjścia, mój pokój jest dosłownie zaraz przy drzwiach wejściowych a my nie mamy zwyczaju zamykania drzwi. A fakt że Karolowi zależy na dobrych kontaktach z córką zmusza go do tego mruczenia.
W ogóle nie rozumiem tego człowieka ale teraz nie próbuję już nawet go zrozumieć. Czasami myślę o tym ale już bez emocji tak jak było kiedyś.
Wydaje mi się że on nie darzy mnie nawet najmniejszymi ciepłymi uczuciami. I chodzi mi tu o takie normalne ludzkie odruchy. Takie jak " cześć, jak żyjesz, jak się czujesz, co słychać".
Przecież nawet zwykli znajomi przy spotkaniach tak mniej więcej zachowują się.
Trzeba czuć chyba jakąś wyjątkową antypatię żeby być takim jak Karol wobec mnie.
Mam Cię w nosie Karol.
Już nawet nie próbuj nawiązywać ze mną jakikolwiek kontakt.
Przypomniała mi się teraz moja ostatnia kroplówka z PAMIFOSU.
Musiałam dotrzeć do Centrum Onkologii, było to dwa razy. Jednego dnia, pobranie krwi na badania, drugiego wyniki i jeśli są dobre, kroplówka.
Karol doskonale wie jakim problemem jest dla mnie dotarcie do Centrum i kiedyś wiedząc jak malutką mam tą swoją emeryturę dawał mi zawsze na taksówkę. Teraz nawet nie zainteresował się jak tam dotarłam i jak wróciłam.
Pamiętam że był wtedy mróz i wiał wiatr .Był ze mną syn. On nie miał pieniędzy bo oboje z żoną nie mają pracy. Był bezradny, widziałam jak jest mu żle że nie może zawieżc matki taksówką.
W pobliże Centrum nie dojeżdża żaden autobus, od ostatniego przystanku trzeba pokonać naprawdę
duży odcinek drogi.
Dokonałam tego jakoś ale szłam i z bólu płakałam. Miałam też tak zdrętwiałe ręce że na tym swoim balkoniku opierałam się całym ciałem bo nie mogłam dłońmi utrzymać poręczy balkonika.
Karol. To trzeba nie być człowiekiem żeby na coś takiego pozwolić.
 Pomogłabym nawet obcemu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz