wtorek, 31 grudnia 2013

Wspomnienia.


Jak już wspomniałam miejsce naszej pracy największy obrót a tym samym zysk przynosiło w niedziele i święta, logiczne więc było że wtedy pracowałyśmy. W te dni byłyśmy wykończone z przemęczenia a jednocześnie zadowolone z obrotu.
Ach jak wtedy kochali mnie bracia, jak mi się chcieli przypodobać. Stałam się ich dumą. Janka spadła na drugie miejsce. Teraz po latach wiem jaka byłam durna.

Z natury jestem szczera a że bracia i bratowa często czegoś potrzebowali nigdy nie odmawiałam. Jeden z braci nadużywał alkoholu, to stało się powodem zwolnienia go z pracy. Przeszedł na zasiłek dla bezrobotnych. Bratowa powiedziała - "pieniądze (zasiłek) do domu i żarcia nie ma".
No i nie dostał tego "żarcia". A ja? No cóż, przecież brat nie może być głodny. Przez cały rok dawałam mu utrzymanie a bratowa w tym czasie wyremontowała sobie mieszkanie.
Drugi z braci (samotny ojciec z dwojgiem dzieci) przychodził do mnie z dziećmi i po prostu mi mówił "oni są głodni". Też zapewniłam im wyżywienie. Starałam się nawet mieć zamrożony jakiś posiłek na ciepło żeby dzieci nie były tylko na kanapkach.
Kubełkiem zimnej wody były dla mnie słowa pierwszego z braci "Gośka powiedziała że ona też ma nogi (rajstopy), włosy "szampon" i.t.p
Mama też była u mnie kiedy i jak długo chciała być. Też oczywiście zapewniałam jej wtedy wszystko. A gdy już chciała do siebie, wracała do swojego domu z wałówką z wypraną i wymaglowaną pościelą odwożona taksówką przez moją córkę.
Wtedy właśnie powiedziała do mnie "mam czworo dzieci ale u żadnego nie jest mi tak dobrze jak u ciebie".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz