czwartek, 1 maja 2014

Wspomnienia.


To były czasy.
Najpierw na lekcjach  PRAC RĘCZNYCH, ( tak się wtedy ten przedmiot nazywał ) przygotowywaliśmy elementy dekoracyjne wyrażnie mówiące o jakie święto chodzi.
Były to przeważnie chorągiewki i kwiaty - białe i czerwone.
W domach szykowanie ubioru - biała bluzka, granatowa sódniczka, białe skarpetki lub podkolanówki i białe pepegi. Szczęściarze którym udało się kupić białe pepegi mieli problem z głowy. Niestety to były czasy gdy się coś "zdobywało"  pozostali którzy nie mieli tego szczęścia ze zykłych pepegów starali się zrobić białe. Przewarznie robiło się to kredą. To był naprawdę wielki wysiłek.
Gdy osiągnęło się już upragniony efekt bardzo się ich pilnowało żeby czasami kreda nie opadła a trzeba było dotrzeć jakoś do szkoły potem na miejsce zbiórki.
Trochę kredy już opadło.
Pochód już dawno ruszył my czekaliśmy na swoją kolej. To było straszne. Było upalnie, chciało się pić, zdarzało się że ktoś zasłabł.
 Wreszcie i my mogliśmy dołączyć do pochodu.  Maszerujemy w takt dobiegającego z głośników marsza.  Ludzie oglądający pochód wiwatują, krzyczą. Wreszcie jest trybuna. Przed trybuną wszystko musiało być idealne. Równy krok, jeśli były przygotowane jakieś dodatkowe atrakcje to właśnie przed trybuną odbywały się pokazy.
Na trybunie sami dostojnicy, najważniejsze osoby miasta, trzeba się więc było pokazać na super.
Maszerujemy jeszcze trochę i wreszcie koniec pochodu. Wszyscy się rozchodzą.
Kolejne na tamte czasy atrakcje. Kramiki ze słodyczami, czasami można było gdzieś kupić lody.
Lemoniadę, były też saturatory. Tu kolejki były ogromne.Gdy już dotarło się do pani która sprzedawała ten upragniony napój (gazowana woda z sokiem lub bez soku) wypiło się szklaneczkę, bardzo chciałoby się wypic ich kilka,  niestety po kolejną trzeba było na nowo stawać w kolejce.
Po południu były inne atrakcje. Przeważnie przyjeżdżała karuzela. Nie było tam nic wymyślnego.
Karuzela duża, karuzela mała, strzelnica i to wszystko. Choć było tylko tyle, było jednak bardzo oblegane, czasami ktoś rezygnował z kolejki bo naprawdę trudno było się dostać do upragnionej karuzeli.
 Były też tańce organizowane na świerzym powietrzu.
Na podwyższeniu jakaś kapela, nizej ułożona z palet podłoga do tańca.
Wspomnienia, wspomnienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz