sobota, 10 maja 2014

Rynek.




Ani słowa o zdrowiu.
Nie ma, poprostu nie ma.
Nie chcę zapeszyć.
Już miałam coś malutkiego napisać ale nie, jak nie ma to nie ma.
Rynek.
Jak ja lubię chodzić na rynek.
Dzisiaj już na pewno nie pójde. Z dwóch powodów.
Po pierwsze, boję się że robiąc zbyt długi kurs - na rynek i z powrotem za bardzo nadwyrężyłabym te moje kruche kostki.
Drugi to mogłoby nie starczyć mi sił na dotarcie lub na powrót do domu.
A wracając do rynku.
Jak ja lubię tak łazić po tym rynku.
Zawsze jest tak: najpierw obchodzę cały rynek, obserwuję co jest, jakie sa ceny i staram się zapamiętać to co najfajniejsze i najkorzystniejsze cenowo.
Czasem spotkam kogoś znajomego, porozmawiam, w międzyczasie robię jakieś zakupy.
Teraz gdy mam balkonik, zakupy sa dla mnie wielką przyjemnością. Nie musze dżwigać bo mój balkonik ma koszyczek na zakupy, ma jeszcze taką małą ławeczkę i gdy się bardzo zmęczę to siadam i odpoczywam. 
Kurczę, jak ja już marzę o tym rynku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz