środa, 16 lipca 2014

SZLACHETNE ZDROWIE NIKT SIĘ NIE DOWIE JAKO SMAKUJESZ AŻ SIĘ ZEPSUJESZ












Od kiedy pamiętam było tak, że co jakiś czas moje samopoczucie bardzo się pogarszało.
Były to nasilenia bóli, drętwienia i wszystkich dolegliwości jakie przyniosło mi leczenie chemią.
Gdy więc teraz, krótko po szpitalnych badaniach które potwierdziły że "nabyłam" narkolepsję, znowu poczułam nasilenie dolegliwości głównie ze strony uszkodzonych nerwów obwodowych, myślałam że jak zwykle wkrótce wszystko wróci do normy.
Niestety, minęły już chyba 2 tygodnie i cały czas jest tak samo.
Silne, bolesne drętwienie, pieczenie, parzenie.
Zrobiłam się też bardzo słaba, bardzo szybko się męczę.
Długo wierzyłam że to przejdzie, że minie.
Teraz już wiem że nic nie przejdzie, nic nie minie. To choroba postępuje.
Kiedyś powiedziałam córce że ja nie umrę z powodu raka. To któraś z chorób wywołanych leczeniem raka będzie powodem mojej śmierci i będzie to chyba uszkodzenie nerwów obwodowych.
Chyba nie mylę się.
Jest możliwość ratawania się przed tym bardzo bolesnym drętwieniem i wszystkimi dolegliwościami  występującymi w tej chorobie. Można poprostu zwiększać dawki Gabapentiny.
Już teraz biorę trzy razy dziennie po 600 mg.. Mogę zwiększyć na dawki po 800 mg.
Jasne że mogę tylko wtedy musze liczyć się z innymi nowymi dolegliwościami.
Jak ja to ładnie nazywam "dolegliwości'. Te "dolegliwości" to nasilenie Narkolepsji, bo jak powiedziała pani doktor w szpitalu, chorobę tą wywołały silne leki z których nie mogę zrezygnować a teraz chcąc sobie paradoksalnie pomóc zwiększając dawkę Gabapentiny, na jedno pomagam na drugie szkodzę. Do tego dojdzie jeszcze osłabienie i tak już słabiutkiego organizmu.
Błędne koło.
Poniważ jęczę z bólu spowodowanego tym strasznym dretwieniem, zadzwoniłam do mojej pani doktor. Pani doktor zaleciła zwiększenie dawki Gabapentiny do 800 mg. z tym że tutaj obie zgodnie stwierdziłyśmy żeby spróbować robić to stopniowo, najpierw 1 raz dziennie a gdyby to nie wystarczało zwiększyć na 2 razy dziennie.
Wczoraj pierwszy raz to zrobiłam. Była lekka poprawa, jednak po jakimś czasie powalił mnie sen.
Nie chciałabym przespać tego kiepskiego ale jednak życia.
Marzą mi się spacery, chodzenie do sklepów, marketów. I ludzie, nede wszystko ludzie, kontakt z ludżmi, rozmowy. Rozmowy takie o wszystkim i o niczym. Nie chcę rozmów tylko o chorobie.
Chcę brać udział w rozmowach na różne tematy. Niedawno tak właśnie było. Było tak fajnie.
To z Mariolą i Markiem ostatnio rozmawialiśmy i śmieliśmy się.
Ja się śmiałam i był to taki serdeczny szczery śmiech.
To był dla mnie najcudowniejszy lek..
Chcę tego leku dużo, dużo. Bo ostatnio ciągle płaczę.
Zdaję sobie sprawę z tego co oznaczają te nasilone dolegliwości i tak bardzo osłabiony organizm.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz