środa, 9 lipca 2014

KAROL.



Jestem takim typowym "przejmuchem".
Jakoś tak bardzo wszystko przeżywam, szczególnie krzywdę, niesprawiedliwość, czyjeś cierpienie.
Dlaczego więc,  gdy minęło pół roku od chwili gdy dla Karola przestałam istnieć,
gdy wreszcie udało mi się uporać z tą udręką ( dlaczego? jak on może? o co mu chodzi? i.t.p. ), dlaczego sama znowu to obudziłam?
Dlaczego?
Od kiedy Mariola pozostała bez pracy, nasza sytuacja finansowa, nazwę to tak delikatnie jest trudna.
Często pożyczamy od Karola pieniądze.
Prowadzimy z dziećmi wspólne gospodarstwo i wtedy gdy dla Karola istniałam,  zazwyczaj to ja zwracałam się do niego z prośbą o pożyczkę. Muszę tu przyznać że nie było z tym żadnego problemu, Karol nawet sam przynosił nam pieniądze.
Wiktoria też ma od dziadka taką stałą "wypłatkę" w postaci tygodniówki.
Gdy jednak od pierwszych dni stycznia z nieznanych dla mnie powodów przestałam dla Karola istnieć, to Mariola załatwia z ojcem sprawy finansowe.
Kiedyś w rozmowie powiedziała mi jak bardzo jest jej z tym żle. Staje się to coraz trudniejsze bo Karol przychodzi do nas coraz rzadziej i Mariola musi do niego jeżdzić.
Na sytuację jaka zaistniała napewno duży wpływ ma jego stan zdrowia.  Przeszedł zawał serca i badania wykazały że jego serce jest bardzo słabiutkie. Do tego dołączyła prostata z którą od jakiegoś czasu też się zmaga.
Zarówno Mariola jak i Marek zajmują się ojcem w sytuacjach gdy jest to potrzebne.
Tak się złożyło że nasze dzieci mają oboje rodziców ciężko chorych.
Ja mam tego swojego raka do którego dołączyły trzy dość poważne choroby - zakrzepicę żył, uszkodzenie nerwów obwodowych i narkolepsję.
Natomiast prostata Karola jest tak zaawansowana że wymaga operacji. Ze wględu na stan serca decyzję ma tu podjąć kardiolog.
Nasze dzieci mają naprawdę trudną sytuację i napewno są tym wszystkim już bardzo zmęczone.
Napewno trudniej ma Mariola. Marek jest u nas prawie codziennie, jeśli jest taka potrzeba jeżdzi czy to ze mną czy z ojcem do lekarzy, poradni, czy na jakieś zabiegi. To samo robi Mariola. Oni sami układają to między sobą.
Dlaczego gorzej ma Mariola?
Chociaż Marek wkłada dużo serca w wywiązanie się ze swoich obowiąków, wraca do swojego domu. Do zdrowego domu. Do domu gdzie nie ma atmosfery choroby.
Natomiast Mariola właściwie nigdy nie ma możliwości odcięcia się od chorób. Ma przecierz w domu ciężko chorą matkę. Do kłopotów Marioli dochodzi choroba jej córki.
Wiktoria jest chora, nieuleczalnie chora. Wiki ma RECKLINGHAUSENA. Jest to choroba genetyczna potwierdzona badaniami. Z chorobą tą wiążą się częste wyjazdy do Kliniki w Bydgoszczy.
Dlatego właśnie gdy kilka dni temu Mariola powiedziała mi że dostała SMS  dotyczacy wywiązania się z umowy. Z umowy wynika że należy co miesiąc zasilić telefon kwotą 40 zł. Ponieważ w czerwcu Mariola nie zasiliła jeszcze telefonu wymienioną kwotą, zagrożono zerwaniem umowy.  Jak już wspomniałam nasza sytuacja finansowa jest jaka jest bardzo możliwe jest że doszłoby do zerwania umowy. Niestety nie wolno nam tego zrobić ponieważ to Karol zrobił przysługę córce i umowa jest na niego.
My naprawdę nie mieliśmy w domu tak "dużych" pieniędzy
Mariola krępowała się prosić ojca o kolejną pożyczkę,  pomyślałam więc że powinnam zdjąć z córki ten przykry ciężar i zadzwonić do Karola.
Jak pomyślałam tak zrobiłam. Zadzwoniłam. Powiedziałam o co chodzi a przede wszystkim zaznaczyłam że nie jest to z mojej strony prowokacja w celu nawiązania z nim kontaktów. Karol bez problemu zgodził się pożyczyć pieniądze i w ten sposób sytuacja została uratowana.
Wydaje mi się że ja chociaż naprawdę nie myślałam o nawiązywaniu kontaktów,  naprawdę chciałam tylko pomóc córce,  miałam chyba bardzo zakodowane w psychice  że teraz będzie już normalnie. I  nie zdając sobie z tego sprawy bardzo tego pragnęłam.
Tak musiało chyba być, bo jesli nie to dlaczego teraz cierpię?
Dlaczego, niby nie a jednak czekam że zadzwoni?
To są dwa sprzeczne uczucia.
Widziałam ulgę córki że wreszcie ktoś za nią to zrobił.
I to drugie. Moja udręka. Znów potrzebuję czasu, długiego czasu żeby uspokoić i wyciszyć się.
Żeby to głupie serce zrozumiało że nie ma na co czekać.
To jest trudne, bardzo trudne.
Ja dla niego nie istnieję.
Tylko nadal nie wiem dlaczego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz