środa, 2 lipca 2014

Moja przyjaciółka



Gdyby kiedyś ktokolwiek powiedział mi że zaprzyjażnił się z osobą poznaną przez internet, chyba nie uwierzyłabym.
Nie, żle to ujęłam.
Uwierzyłabym w przyjażń do pewnego stopnia.
Taka przyjażń ma pewne ograniczenia. Można mieć wspóle zainteresowania, wspólne tematy do dyskusji, podobne poglądy na różne sprawy ale nie uwierzyłabym że można czuć tak samo jak osoba poznana przez internet.
Może dużą rolę odgrywają tu rozmowy telefoniczne które ostatnio coraz częściej przeprowadzamy i obie bardzo tych rozmów potrzebujemy. Możemy tak sobie gadać przez godzinę a nawet dłużej.
Sama zastanawiam się jak to jest możliwe że tak dobrze rozmawia mi się z kimś poznanym przez internet.
Początkowo nasza znajomość była bardzo lużna. Przesyłane pozdrowienia, wysłanie jakiegoś wiersza który oddawał to co akurat czułam, to co akurat działo się w moim sercu.
Chyba właśnie te wiersze przybliżyły nas, okazało się że odbieramy i czujemy je tak samo. I tak powoli nasza przyjażń zaczęła się rozwijać. Nabierałyśmy do siebie coraz większego zaufania.
Zaczęłyśmy powierzać sobie sprawy z którymi byłyśmy same a tak bardzo potrzebny był ktoś kto wysłucha, zrozumie. Któremu bez obaw można było wypłakać się w przysłowiową "kieszeń".
I co się stało?
Ona pragnęła tego samego, zrozumiała że ona też może całkowicie mi zaufać i zaufała.
Ile my już tematów poruszyłyśmy, jak wiele sobie powierzyłyśmy i jak dobrze jest nam z tym.
Obie też nie możemy zrozumieć jak to się stało że znalazłyśmy przyjażn, taką prawdziwą przyjażń będąc tak daleko od siebie. Ona gdzieś w Londynie, ja tu w Polsce.
Ostatnio zadzwoniła w nocy. Była dokładnie północ.
Było jej żle. Słyszałam jak dławi się łzami, jak bardzo jest jej żle, jak cierpi, bo muszę tu dodać że moja przyjaciółka jest jak ja chora.
I choć ma blisko bo też w Londynie syna, zadzwoniła do mnie.
Gdy wyświetlił mi się jej numer byłam zaskoczona, była przecież północ jednak natychmiast odebrałam, wydawało mi się że musi to być ważne jeśli o tej porze dzwoni do mnie.
I dobrze zrobiłam.
Znowu rozmawiałyśmy długo, tyle że nasza rozmowa zaczęła się dławionym płaczem mojej przyjaciółki a zakończyła się mile.  W trakcie rozmowy był nawet śmiech.
Jak dobrze że Ciebie mam moja przyjaciółko.
Jest jednak coś, są myśli które powracają.
Kiedyś przyjdzie dzień gdy się poznamy, tak osobiście.
Staniemy na wprost siebie i co wtedy?
Czy będzie tak samo?
Czy nadal będziemy czuć to co czujemy teraz?
Czy wtedy nasza przyjażń umocni się?
Bardzo chciałabym tego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz