wtorek, 22 lipca 2014

PŁACZ - ROZPACZ.



Wczorajszy dzień był takim moim dniem płaczu
Rozryczany dzien.
Najpierw z rana obie z Mariolą poruszałyśmy trudne tematy. Sprawy bolesne, przykre.
Coś na co nie mamy wpływu.
Przypomniał mi się moment składania komuś życzeń.
Pierwsze są zazwyczaj życzenia zdrowia no i oczywiście życzymy pieniędzy. Kasy, dużo kasy.
Tego właśnie bardzo nam brakuje, to nasza największa bolączka.
Stan mojego zdrowia trudno jest nawet nazwać bolączką.
Choroba rozwija się, postępuje. Właściwie już ją nawet zaakceptowałam i chyba mogłabym z nią żyć gdyby nie te bóle, coraz silniejsze bóle. Potworne bóle.
Myślę ze gdyby nie te wszystkie środki przeciwbólowe nie wytrzymałabym tego bólu. Napewno wyłabym z bólu. Zastanawiam się czy w tym ogromnym cierpieniu nie zakończyłabym tego mojego smutnego życia. Myślę że chyba tak by się stało.
Kiedyś inaczej myślałam o ludziach którzy w taki sposób rozstają się z życiem. Nie potepiałam ich, nie. Myślałam że ci którzy to robią należą do osób słabych, łatwo poddających się. Teraz wiem w jakim wielkim byłam błędzie. Nie należę do słabych. Potrafię jak to mówią wziąć się z życiem za bary. Potrafiłam, teraz już nie potrafię, jestem już na to za słaba, za bardzo cierpiąca. I chyba gdyby nie te środki przeciwbólowe zakończyłabym to swoje życie.
Już nie piszę tylko tabletki przeciwbólowe bo dołączyły do nich plastry. Są to plastry o nazwie MATRIFEN. Wiem że jest to trzeci etap leczenia bóli a są cztery etapy. Za wiele więc tego życia mi nie zastalo jeśli jeszcze mój organizm a głównie serce wytrzyma to wszystko.
Jeden taki plaster powinien po przyklejeniu do ciała wystarczyć na trzy dni. Po trzech dniach należy go zdjąc i w innym miejscu nalepić drugi.
Działanie plastra zaczyna się po niecałej dobie i tak u mnie było. Zadziałał. Boże jaka byłam szczęśliwa, NIE BYŁO BÓLI. Byłam cała w skowronkach, ja czułam swoje ciało i nie było to coś zdrętwiałego, sparzonego. To było moje ciało, takie normalne ciało. Ciągle się dotykałam żeby sprawdzić czy to jest prawda.
 Było prawdą, szkoda tylko że u mnie nie trwało to trzy dni. Już w połowie drugiego dnia zaczęły wracać bóle, było coraz gorzej, były coraz silniejsze.
Zadzwoniłam do mojej pani doktor. Poradziła żeby zmieniać plaster co dwa dni i zobaczymy co będzie się działo. Minęło 16 godzin od zmiany plastra. Niedługo powinien zacząć działać.
Drugą sprawą są pieniądze a właściwie ciągły ich brak.
My nie przeliczamy już każdej złotówki. Przeliczamy grosze. Nie mamy pieniedzy na podstawowe produkty. Ciągle przekładam recepty. Wykupujemy te które już naprawdę trzeba kupić. Jesli tylko jest to możliwe dzielę tabletki na pół. Najgorsza jest świadomość że to się nie zmieni. Można tak żyć przez jakiś czas ale mieć świadomość że będzie tak przez miesiąc czy nawet pół roku, no może nawet troszkę dłużej ale zmieni się. Niestety nic nie wskazuje żeby miało się tu coś zmienić.
Praca a właściwie jej brak doprowadziła do sytuacji jaka powstała.
Dzieci wybrały się na rowerami na przejażdżkę, zostałam w domu sama.
Płakałam, nie nawet nie płakałam, ryczałam. Z bólu, z bezsilności.
Taką zastał mnie Damian.
W tym płaczu powiedziałam mu to wszystko i o dziwo zrozumiał

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz