niedziela, 9 marca 2014

Upadek.


Czy tak już będzie zawsze?
Czy dla mnie poranki już zawsze będą zaczynały się jękami i płaczem.
Co za głupie pytanie. Jasne że zawsze.
Przecież rak się nie cofa, wręcz przeciwnie, ciągle podstępnie chrupie sobie u mnie to co mu smakuje.

Paskudny skorupiak.
Muszą te moje kości być jakiegoś dobrego gatunku że mu tak smakują.
Wczoraj upadłam. Najdziwniejsze jest to że nie wiem dlaczego. Nie zakręciło mi się w głowie, nie potknęłam się. Poprostu nagle runęłam. Sama byłam zdziwiona dlaczego. Próbowałam się nawet podnieść ale dzieci to usłyszały i zaraz przybiegły. Marek pomógł mi wstać.
Prawdopodobnie ta poczwara (rak) zrobiła jakiś spory ubytek w moich kościach. Tak sobie to tłumaczę.
Próbuję to po prostu zrozumieć. I tak sobie myślę że to może się kiedyś powtórzyć.
Byłoby niefajnie gdyby stało się coś takiego w nieodpowiednim miejscu lub gdybym robiła coś mając w ręku n.p. nóż.
Powinnam na siebie bardziej uważać.
Z tym jednak może być problem bo ja dokąd tylko będę mogła chcę w miarę normalnie żyć i robić wszystko co do tej pory robię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz