wtorek, 11 marca 2014

Moje dziewczyny.


Obie moje dziewczyny mają swoje hobby.
Każda inne ale są fajne, ładne, ciekawe.
Troszkę więcej wiem o tym co pasjonuje moją córkę ale wynika to z tego że  mieszkamy razem i dlatego mam możliwość zaobserwowania tego.
Jeśli zaś chodzi o Ewę to wprawdzie nie widzę tego co ona robi ale czasami nie muszę widzieć  a domyślam się.

W naszym domu nie mamy zwyczaju zamykania drzwi. Zazwyczaj są otwarte lub uchylone. Zwyczaj ten wprowadziły dzieci (córka i zięć), prawdopodobnie z grzeczności wobec mnie.
Tak naprawdę uważam że to nie jest dobre. Sam fakt że mieszkamy razem ma swoje plusy i minusy.
Minusem na pewno jest to że moje dzieci właściwie nigdy nie czują się że są u siebie. Plusem natomiast jest to że w każdej chwili możemy na siebie liczyć. Na pewno jest to ważne dla mnie szczególnie teraz gdy jestem chora.
Jednak ani mój dość zaawansowany wiek ani choroba nie pozbawiły mnie logicznego, normalnego myślenia. Wiele razy mówiłam dzieciom żeby zamykały drzwi do swojego pokoju, zależy mi na tym żeby miały chociaż namiastkę "swojego domu". Przecież mam świadomość że wystarczy zawołać i już nie jestem sama. Niestety rzadko udaje mi się ich do tego namówić.
A teraz  mały plusik i tu chodzi o Ewę.
Dziewczyny często do siebie dzwonią. Właśnie z powodu tych otwartych drzwi ja chcę czy nie czasami coś z tych rozmów słyszę. Nawet gdy nie chcę bo jestem zajęta swoimi sprawami coś tam do mnie dociera. Przyznaję że czasami nawet to lubię.
Lubię n.p. gdy słyszę podekscytowany ton głosu  Marioli jak wymienia z Ewa opinie na tematy tych ich hobby. To jest nawet fajne gdy słyszę jak one tym żyją. Siedzę wtedy i uśmiecham się sama do siebie. Dla matki to ważne i miłe gdy widzi że córka i synowa żyją w zgodzie i przyjażni a na dodatek szukają u siebie nawzajem jakiejś porady a także wymieniają się spostrzeżeniami.
Naprawdę dobrze mi z tym.

1 komentarz: