piątek, 28 marca 2014

Damian.


Mam takie marzenie.
Nie, żle to nazwałam. To nie jest marzenie. To jest coś co muszę zrobić zanim mnie nie będzie.
Jeśli nie uda mi się, będzie po Damianie. Może nie dosłownie. Obawiam się że jak zabraknie kogoś kto wbrew niemu samemu będzie walczył z nim żeby się podniósł. Kogoś kto doprowadzi do tego że Damian będzie chciał wyjść z bagna w jakie się stoczył.

Damian pije. Nie ma co ukrywać, jest alkoholikiem.
To naprawdę dobry wrażliwy, inteligentny i szczery chłopak, tyle że pije i nie pracuje. Ze znalezieniem jakiejś pracy są naprawdę wielkie problemy ale jak się bardzo chce to można coś znaleźć. No właśnie - jak się chce. Długo myślałam że ten chłopak ma strasznego pecha. Teraz już wiem że to nie żaden pech, to lenistwo, wręcz strach przed pracą.  Moja córka codziennie przegląda dla niego ogłoszenia o pracę na regionalnych stronach internetowych. Wiele razy udało jej się znaleźć coś dla niego. Niestety Damian robi wszystko żeby czasami nie udało mu się załapać na ewentualną pracę. Albo maksymalnie odwleka porę dowiadywania się czy ogłoszenie jest aktualne. Albo celowo udaje durnia i telefonuje póżnym  popołudniem lub wieczorem gdy w firmie już nikogo nie ma. Były sytuacje że nie udało mu się  i biedak został przyjęty. Niestety, takie męczarnie nie są dla niego. Najdłużej udało mu się przepracować chyba 5 dni.
Drugą sprawą jest alkoholizm. W tej chwili Damian jest w kolejnym ciągu.
Zdobywa jakieś pieniądze machając brudną szmatą po szybach samochodów. "Zarobione" w ten sposób pieniądze prawie w całości przeznacza na alkohol. "Prawie", dlatego że musi coś jeść, więc jeśli nikt z rodziny nie chce mu już nic dać to musi sobie chłopak sam coś kupić. To jest naprawdę "coś". Bo tu nie chodzi o smak, to ma być coś co będzie bardzo tanie ale  zapełni mu żołądek. Gorzej gdy pada deszcz lub pogoda jest taka że nie ma mowy o "myciu" szyb. Wtedy przychodzi do nas. Biedny, głodny, no i jakoś nie potrafimy zasiąść do posiłku nie dając Damianowi.
Wszyscy mają już dość tego wiecznie pijanego prawie 25-cio letniego lenia.
Każdy chce prowadzić normalne życie.
W trudnej sytuacji jest rodzina mojej córki bo mieszkamy razem i Damian przychodzi do babci. Tak to się u niego nazywa a babcia sama potrzebuje pomocy i finansowej i tej wynikającej z choroby.
Ewa i Marek też się buntują, czemu się nie dziwię. Wprawdzie Damian jest synem Marka ale to nie mały chłopiec. To dorosły facet który raczej w koniecznych sytuacjach powinien pomóc swojemu ojcu.
Tak jak już wspomniałam, coś w związku z Damianem postanowiłam. Coś zaplanowałam.
I jest to tylko dla jego dobra. Nie wiem czy się uda. Nie wiem czy on się na to zgodzi. Ale jest to jedyne wyjście. Dla niego może trochę trudne ale przy samozaparciu i chęci wyjścia z tego bagna możliwe do zrobienia.
Jeszcze raz wbrew niemu samemu będę chciała mu pomóc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz