wtorek, 17 marca 2015

UDAŁO SIĘ.


HURA!!!!1
Byłam dzisiaj na spacerze.
Sama. Przed południem.
No, nie całkiem sama - z balkonikiem.
Tak, ja "niedołężna" wyszłam dzisiaj przed południem z moim kochanym balkonikem na powietrze.
Od jakegoś czasu myślałam o tym żeby spróbować.
Zastanawiałam się jak to zrobć.
Musiałam obmyślić "plan strategiczny".
Nie każdy dzień nadaje się do tego, są dni lepsze i są te gorsze.
Gorszych nie można wogóle brać pod uwagę. Zażywam wtedy te wszystkie swoje leki a i tak niewiele one pmagają. Nie będę kłamała że wcale ale naprawdę bardzo mało.
Czasami jak nie mogę już wytrzymać zwiększam dozwoloną dawkę ale boję się to robić bo nie wytrzymuje serce, czuję jak cężko wtedy pracuje. Porównuję to do maszyny której wrzuci się za dużą porcję do przerobienia.
No więc te dni odpadają.
Ale są też nieraz lepsze dni. Wymyśliłam więc że gdy już z rana zażyję całą porcję leków i one będą już działały całą swoją mocą,  ja powoli żeby za bardzo się nie zmęczyć zacznę się szykować.  A trochę to u mnie trwa. Przede wszystkim nogi, one są najważniejsze.
No więc dzisiaj tak zrobiłam, bardzo dbałam o te moje nóżki.
Zażyłam też kapkę więcej leku przeciwbólowego, tak na wszelki wypadek i wyszłam.
Idąc, modliłam się, modliłam się do mojego kochanego JUDY TADEUSZA. Prosiłam go żeby mi pomógł. Kupiłam sobie w kiosku gilzy do robienia papierosów a że dobrze znam panią z kiosku to sobie nawet z nią porozmawiałam. Potem drugą ulicą wróciłam do domu.
UDAŁO się.
Tak sobie po cichutku myślę że będę jeszcze próbować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz