poniedziałek, 2 marca 2015

MÓJ "KOCHAJĄCY" MĄŻ.



Włączyłam telewizor.
Właśnie leciał program w którym jakaś kobieta użalała się na męża tyrana.
Mówiła między innymi o tym jak musi mu się ze wszystkiego rozliczać.
Jak żywy stanął mi przed oczami obraz z mojego życia przed laty.
Byłam młodą ale dość zaradną dziewczyną.
Robiłam przetwory na zimę.
Trzymałam też kurki, wprawdzie tylko 3 ale mieszkaliśmy na parterze i nie było to dla mnie jakimś wielkim obciążeniem. A kurki czasami zniosły jajko. Mały Marek bardzo się cieszył gdy niósłe je jeszcze ciepłe do domu.
Ja prowadziłam dom, pracowałam bo Marek wiekiem nadawał się już do przedszkola i chętnie do niego chodził, Karol cały czas pracował poza domem, ale rozliczał mnie z każdej wydanej złotówki.
Prowadziłam zeszyt, zawsze wieczorem przypominałam sobie na co od rana wydałam jakieś pieniądze i wpisywałam do zeszytu.
Karol zawsze gdy przyjeżdżał do domu, skrupulatnie to sprawdzał.
Nigdy nie zapomnę tego gdy z zakupów wykreślił mi ziarnka dla kurek, dla trzech kurek.
Gdy zapytałam dlaczego, powiedział że kury znoszą mi jajka i mam korzyść. Na nic było moje tłumaczenie że to tylko trzy młode kurki i nie zawsze te jajka znoszą. Poza tym nie wydam za to na jajka. Ziarnka zostały wykreślone.
Długo myślałam dlaczego się na to godziłam, teraz wiem - ja się go bałam.
Pamiętam też takie zdarzenie. Nasze mieszkanie było malutkie i strasznie zawilgocone, zagrzybione.
Co roku trzeba było je malować.  Zawsze robił to mój tato, Karol przyjeżdżał zawsze gdy było już czyste, pomalowane i posprzątane.
Kiedyś mój tato zbuntował się, wiedział jaki Karol jest dla jego córki, nie mógł się z tym pogodzić i powiedział że nie będzie więcej robił tego co należy do tego tyrana.
Nie pamiętam już czy Karol pomalował ściany ale napewno wziął się za malowanie podłogi.
Meble były tak przestawione że do domu trzeba było wejść oknem.
To był niski parter.
Część podłogi była już pomalowana, po jakimś czasie weszłam oknem do domu żeby sprawdzić czy podłoga wysycha. Karolowi który już tam był zebrało się na amory. On chciał seksu. Teraz, już, gdy okno było szeroko otwarte a na podwórku biegał nasz synek i w każdej chwili mógł nas zawołać czy też podejść do okna. Odmawiałam, tłumaczyłam, chciałam żeby zrozumiał że nie jest to odpowiednia pora.
W Karola coś wstąpiło. Trzymał w ręku otwartą puszkę podłogowej olejnej farby.
Powiedział że jeśli się nie zgodzę to zaraz wyleje mi ją na głowę.
Nie wiedziałam co robić. Myśli tłukły mi się po głowie. Pomyślałam, niech leje, będę wreszcie mogła uwolnić się od niego. Ale co będzie ze mną, jak pozbędę się tej farby z twarzy, głowy.
 Wyszłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz