niedziela, 1 marca 2015

SAMOTNOŚĆ.



Jak wielkim szokiem jest dla rodziny wiadomość że bardzo bliska osoba jest chora na raka.
Wszyscy skupiają się przy chorym.
Są przejęci, współczują, chcą pomóc choremu..
Tak bardzo pragną żeby ta bliska ciężko chora osoba czuła że nie jest sama.
Ma przecież ich, tych co ją kochają i zrobią wszystko żeby ulżyć jej cierpieniu.
A jeśli czegoś nie są w stanie zrobić bo choroba jest silniejsza od ich możliwości to oni są, są tuż obok a właściwie nie obok, są zawsze z tą kochaną a tak cierpiącą osobą.
Chory przechodzi różne badania, leczenie w postaci chemioterapii, oni są cały czas, są, trwają i pomagają. Choroba przeciąga się, nie widać efektów leczenia. Rak robi postępy cały czas się rozwija.
Chory cierpi coraz bardziej, leki zmieniają się na inne, silniejsze lub zwiększa się dawki.
Domownicy są już zmęczeni to trwa już tak długo a efektów wciąż nie ma, tylko chory coraz częściej i głośniej jęczy i stęka.
A życie płynie. Każdy choć rozumie,  powoli wraca do soich obowiązków, spraw. Oczywiście nie zapomina o chorym tylko tego czasu ma dla chorego coraz mniej.
Chory stara się nie narzucać ze swoimi sprawami, rozumie że każdy ma obowiązki jednak coraz częściej czuje się samotnie, czuje się samotnie z tą swoją udręką, cierpieniem. Czasami mówi i nawet jest wysłuchany ale chory widzi że biedny domownik normalnie nie ma czasu.
Chory wie że ta paskudna choroba trwa tak długo, za długo i wszyscy się poprostu przyzwyczaili do tego że ona jest.
Te jęki i stękanie chorego stają się takimi normalnymi odgłosami domu. Takimi jak skrzypienie drzwi czy grający telewizor. Chociaż nie, czasami ktoś zainteresuje się bardziej
Chory słyszy rozmowy obok, on też chce rozmawiać.
Pojawia się ktoś kto odwiedza chorego. Chory zdaje sobie sprawę z tego że odwiedzający w dużej mierze przychodzi dlatego że znalazł się w trudnej dla niego sytuacji. Nie jest to jednak do końca tylko dlatego. Rozmawia, przede wszystkim rozmawia z chorym. Czasami zrobi też coś dla chorego. Wyjdzie z nim na spacer. Ze strony odwiedzającego nie jest to tylko chęć zabicia czasu.
Napewno ważna jest dla niego rodzina. Poza tym jest dla chorego bardzo wrażliwy i czuły na jego potrzeby. Gdy chory prosi o sweterek odwiedzający pomaga choremu ubrać się, gdy poprosi o koc zostaje przez niego przykryty a nawet można to nazwać otulony.
Nie znaczy to wcale że odwiedza mnie ideał. Nie, do ideału jest mu naprawdę daleko. Przede wszystkim mój gość pije, oczywiście nie mleko.
 Nie chce też podjąć pracy. Żle napisałam - podejmować to on podejmuje tylko że pracuje dosłownie kilka dni. Kiedyś pobił rekord bo przepracował prawie miesiąc.
Nie wiemy jak zmusić go żeby zechciał pracować. Jeśli chodzi o alkocholizm to już niedługo pojedzie na odwyk ale co zrobić z pracą?
Gdyby wziął się za siebie i pokonał te dwie straszne dla niego sprawy to byłby to naprawdę dobry już nie chłopak tylko facet.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz