środa, 27 sierpnia 2014

Z MOJEGO ŻYCIA.



Otwieram oczy, jak miło.
Cieplutko, przyjemnie.
Poruszam ręką i zaczyna się.
Już nie jest miło.
Zaczyna się, najpierw drętwieją palce. Jak szybko przenosi się to na dłoń, potem ręce i całe ciało.
No, ale dosyć tych obserwacji, trzeba działać i to prędko bo zaraz dołączą bóle.
Pierwszy GABAPENTIN bo on jest 3 razy dziennie. Na czczo popijam kilka razy przecenioną wczorajszą herbatą. Odczekuję około 20 minut i kolej na OXYDOLOR. Nie biorę wszystkiego na raz bo byłoby to zbyt dużym szokiem dla organizmu.  Przede wszystkim dlatego że są to silne leki  w dużych dawkach no i na czczo.
Idę zrobić herbatę, są dwie saszetki a nas jest 3. Nie wiem co zrobić na szczęście wchodzi Mariola i mówi że Wiki ma INKĘ z cukrem. Cukru jest tylko chyba ze dwie łyżeczki i znowu nie wiem co zrobić. Mariola zapiera się że ona pije zawsze gorzką. Sama już nie wiem czy mówi prawdę czy chce zrobić mnie przyjemność.
Szykuję kanapki.  Masło!!! Jest masło. O kurczę a ja już prawie zapomniałam jak smakuje masło.
Jak ja lubię masełko. Świeży chlebek z masełkiem. Czy może być coś smaczniejszego? Na szczęście chlebek też jest, to zięć kupił przed pracą. Mam pyszne śniadanko.
Masło jest u nas rzadkością, to Karol kupił swojej wnusi i dał Mariolce nawet nie wiem kiedy bo on przychodzi do nas bardzo rzadko. Wyrażnie mnie unika. Zapytałam o to masełko Mariolkę, okazało się że on wracając z TESCO zadzwonił do niej i umówili się że będzie czekał na nią na przystanku autobusowym. Mam to w nosie i robię sobie kanapki z masełkiem.
Mówiąc szczerze nie wiem co myśleć o Karolu.
Gdy już tak się nieszczęśliwie dla niego złoży że dochodzi do naszego spotkania jest dla mnie miły i nawet dobrze nam się rozmawia ale sam z siebie nigdy nie wychodzi z żadną inicjatywą.
Często dzwoni do Marioli i do Wiktorii ale nigdy do mnie.
Jest mi naprawdę bardzo przykro z tego powodu, przed dziećmi udaję że mnie to wogóle nie rusza ale niejedną łzę już uroniłam.
Jest takie powiedzenie - jeśli możesz coś zmienić to zmieniaj ale jeśli jest to niemożliwe, zaakceptuj. Zrób to dla własnego dobra. - No więc akceptuję, przynajmniej staram się akceptować.
Tylko że to jest bardzo trudne, strasznie trudne. I chociaż naprawdę bardzo się staram nie wychodzi mi to. Staram się przynajmniej o nim  nie myśleć i z tym jest już lepiej chociaż też nie do końca bo to wychodzi w takich naszych normalnych domowych rozmowach.
Teraz też łzy dosłownie wiszą mi pod powiekami dlatego koniec już nie piszę.
Muszę szybko wymyślić jakiś fajny temat.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz