czwartek, 8 stycznia 2015

POGRZEB.

 
 


Wczoraj był pogrzeb mojej mamy.
Ponieważ przed wieloma laty, właściwie to minęło już 20 lat, moja jedyna siostra za pomocą świństw, brudów a właściwie uknutej intrygi odsunęła mnie od rodziny, od całej rodziny, postanowiłam że w kondukcie pogrzebowym będę szła na samym końcu. Nie należę już przecież do tej rodziny.
Wszyscy łącznie z Karolem  zsolidaryzowali się ze mną.  Dzień był mrożny. Ubrałam się bardzo ciepło, dodatkowo na siedzeniu mojego "fotela" położyłam złożony w kilkoro koc a drugim kocem wnuczek dokładnie mnie okrył. Na pogrzebie było naprawdę dużo ludzi. Moje "rodzeństwo" musiało chyba czuć się żle wobec wszystkich zgromadzonych bo była przecież też dalsza rodzina dlatego proszono mnie żebym podjechała bliżej. Wkońcu jestem córką zmarłej. Nie zrobiłam tego. Tak jak już powiedziałam wyrzucono mnie z tej rodziny..
Gdy ceremonia już się skończyła bardzo chciałam podejść bliżej grobu moich rodziców. Popatrzeć, pomodlić się. Syn podwiózł mnie bliżej.  W pewnym momencie ktoś do mnie podszedł, to był jeden z braci. Patrzę na niego a on raptem klęka przde mną. Klęka i prosi o wybaczenie. Zpytałam czy uważa że mam mu co wybaczać.  Usłyszałam  mniej więcej takie słowa "masz mi wiele do wybaczenia, proszę, błagam Cię przy grobie naszych rodziców wybacz mi. Jest mi obojętne że widzą to ci wszyscy ludzie którzy tu są tylko mi wybacz". Jasne że wybaczyłam, nie potrafiłabym inaczej w takiej sytuacji. Zresztą bez względu na fakt jak to się odbyło jeśli ktoś prosi o wybaczenie to mu się  wybacza lub nie. Ja uważam że jeśli ktoś szczerze prosi o wybaczenie to nawet jeśli gdzieś tam głęboko w sercu pozostaje żal,  należy wybaczyć. Tak jest lepiej,
Gdy już odeszliśmy od grobu podeszła do mnie ona,  moja "siostra".
Zaprosiła mnie i wszystkich moich bliskich na poczęstunek popogrzebowy.
Spojrzałam i powiedziałam "ale ja pani nie znam".
Nie znam i nigdy nie chcę znać kogoś kto dla mieszkania po rodzicach zniszczył 20 lat mojego życia, oczernił mnie przed całą rodziną.
Wybaczam jej wszystko ale nigdy nie chcę znać.
Do domu wróciliśmy taksówką, byłam bardzo przemarznięta i bałam się że się rozchoruję.
Pożegnałam moją mamę.
Nie mam już obojga rodziców.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz