niedziela, 21 września 2014

MOJA PAMIĘĆ.



Żeby można było cofnąć czas.
Nie można.
Żeby można było nie brać tej Gabapentiny.
Nie można.
Bez niej i bez Oxydoloru nie wytrzymałabym bólu.
Pamięć.
Co dzieje się z moją pamięcią?
Dlaczego pomimo obietnic zapominam.
Potem gdy ktoś przypomina mi jakieś fakty, gdy mówi mi że prosił o coś i mówi mi co to było, sporo przypomina mi się. Jest mi wtedy głupio że chociaż obiecywałam,  zapomniałam o tym. Mało, ja nawet cieszyłam się że zrobiłam taką miłą niespodziankę.
W sytuacji normalnej byłoby to naprawdę coś miłego, jednak dotyczy to osoby chorej. Chorej na nerwicę natręctw na dodatek jest to osoba  bardzo mi bliska.
Wczoraj byłam w domu sama, spojrzałam na coś co już dawno powinno być już zrobione. Pomyślałam, zrobię niespodziankę.
Zapomniałam, ja naprawdę nie pamiętałam że miałam tego nie ruszać.
Teraz patrzę na cierpienie, cierpienie kogoś bardzo mi bliskiego i nie mogę nic zrobić. Nie mogę pomóc. Nie rozumiem sama siebie. Co stało się z moją pamięcią? Przecież ja kiedyś taka nie byłam.
Domyślam się że sprawcą jest któryś z leków. Zaczęłam szukać. Mam go. To Gabapentina. Pomiędzy różnymi skutkami ubocznymi jest - UTRATA PAMIĘCI.
I co ja mam teraz zrobić. Bez tego nie dam rady.
Jest wyjście - eutanazja.
Przecież to całe moje życie nie ma sensu.
Nie mogę zrozumieć dlaczego w naszym kraju jest ona niedozwolona. Przecież jest to zmuszanie osoby bardzo chorej i bardzo cierpiącej do dalszego cierpienia.
Na dodatek wszyscy przyzwyczaili się już do mojej choroby są już nawet tym zmęczeni. Przecież to widzę.  Rak nadal jest, pomimo chemii, leczenia, ma się nawet całkiem dobrze. A to moje leczenie wywołało kilka innych bardzo poważnych chorób. Cierpię więc bardziej niż na początku choroby, o wiele bardziej.
Nie dziwię się i nie mam żalu do nikogo że najnormalniej w świecie przyzwyczaili się do moich jęków. Tak naprawdę czuję się trochę taką zawadą chociaż naprawdę nikt nie daje mi tego odczuć. Ja sama to widzę.
Teraz siedzę tu sama i płaczę. Przecież tak naprawdę ze swoim cierpieniem jestem sama.  W pokoju obok jest ktoś kogo skrzywdziłam, są z nią bliscy. I dobrze że są. Sama chciałabym tam być. Wiem że i nie mogę i nie potrafię. Mojego błędu już nie cofnę.
Żeby tylko ten ktoś zrozumiał że jeśli psychika nie pozwala tego zaakceptować, nawet przy naszej bardzo złej sytuacji finansowej trzeba kupić drugie.
A ja?
Co mam ze sobą zrobić?
Tak bardzo, tak bardzo chciałabym żyć ale nie tak.
Siedzę i nie wiem jak stąd wyjść, czy wogóle wychodzić?
Muszę coś z tym zrobić, już nawet o czymś myślę.
Ale to jest moje, to moja sprawa.
Samo myślenie to za mało.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz