poniedziałek, 16 lutego 2015

BUDOWANIE ŻYCIA NA NOWO.



Po ucieczce z domu, naszego domu zamieszkaliśmy u moich rodziców.
Karol też wrócił do pracy.
Mieszkanie było puste, bez niego ale my się baliśmy.
To co przeżyliśmy zostawiło trwały ślad w naszej psychice.
Wtedy ne wiedziałam jeszcze jak trwały i jak bardzo odbiło się to na naszym zdrowiu.
Mariolka zaczęła tracić wzrok, konieczne okazały się okularki. Po każdej wizycie u lekarza okulisty przybywało minusów, trzeba było wymieniać szkła na silniejsze. Zwróciłam też uwagę na to że moja córeczka bardzo często myje ręce i po wyjściu z łazienki drzwi zamyka łokciem. Myślałam że to przejdzie, nie tylko nie przeszło - ciągle się nasilało. Wizyta u lekarza i diagnoza NERWICA NATRĘCTW.
Byłam załamana, moja mała córeczka i już tak poważna choroba.
U Marka nie zauważyłam czegoś co wymagałoby leczenia.
Bardzo pragnęłam powrotu do domu ale strach był silniejszy od pragnień,dzieci też ne chciały, bały się. Do domu jeżdziliśmy rzadko, głównie po to żeby wziąć coś z ubrania lub wymienić odzież stosownie do pory roku.
Pamiętam jak stałam, patrzyłam na mój dom, dom o który tak walczyłam, poruszyłam przysłowiowe niebo i ziemię żeby wydostać się z tej nory w której poprzednio mieszkaliśmy i teraz gdy wreszcie miałam przyzwoite mieszkanie nie mogłam tu mieszkać.
Stałam i płakałam. Otwierałam szafki w regale, szafki kuchene i łzy same leciały.
Nie pamiętam czy Karol dawał mi jakieś pieniądze na dzieci, jeśli tak było to było to coś niewielkiego bo byliśmy na garnuszku rodziców. Wiedziałam że muszę jak najprędzej znależć jakąś pracę. Znalazłam pracę w handlu. Warunkiem przyjęcia do pracy było wpłacenie dość wysokej jak dla mnie kaucji. Pożyczyli mi moi rodzice a ja potem gdy już staęłam na nogach w ratach oddałam im.
Teraz zaczęła się moja walka o kolejne mieszkanie, nie mogliśmy przecierz wiecznie mieszkać u moich rodziców.
Ale o tym napiszę kiedy indziej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz