środa, 1 kwietnia 2015

MÓJ ONKOLOG.



W piątek byłam u mojego onkologa.
Dobrze że była ze mną córka bo nikt nie uwierzyłby mi że mówię o moim doktorze.
Chodzę do niego od ponad 2 lat. To człowiek bardzo nieprzyjemny, zgryżliwy, złośliwy.
Każda wizyta u niego zawsze była dla mnie wielkim stresem.
Teraz to był szok. Pozytywny szok.
Pan doktor był bardzo miły, miły to za mało. On uśmiechał się, żartował, wstał nawet do mnie i zbadał miejsce które wskazałam jako bolące. To jakby nie mój pan doktor. To był on i ne on..
Fajnie by było żeby już taki pozostał.
Dostałam od niego skierowanie na tomograf.  Chodzi o to bolące miejsce na czole. Jest to wynik tego gdy uderzyłam się kiedyś się o futrynę drzwi od łazienki.
Gdy zapytałam co to może być usłyszałam wyrażne że to "on".
Wiem dobrze jaki "on" a to oznacza przerzuty.
Nie ukrywam że boję się.  Bardzo się boję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz