sobota, 25 października 2014

GDYBY MOŻNA BYŁO.




Gdyby można było drugi raz przeżyć życie.
Nie można.
Gdyby można było je przeżyć jeszcze raz, inaczej.
Nie można.
Gdyby można było cofnąć czas.
Nie można.
Od jakiegoś czasu ciągle wraca przeszłość, wspomnienia.
Nie chcę tego, staram się nie myśleć o tym, zamazywać te obrazki które nagle pojawiają się. Są tak realistyczne jakby to działo się teraz. Nie chcę ich bo nie są to miłe wspomnienia.
I te dwa pytania.
Na jedno z nich znam odpowiedż, na drugie nie.
To pierwsze brzmi - dlaczego wyszłam za Karola?
Nie byłam zakochana, nie będę zmyślała i pisała pięknej historii o wielkiej miłości.
Szczerze?
Chciałam uciec z domu, z tego domu..
Nasz dom nie był jakimś patologicznym domem. Był domem biednym a przede wszystkim ciasnym. Ta ciasnota wręcz uwierała. Na 13-tu metrach kwadratowych mieszkało 6 osób. Tam było tak ciasno że niemożliwym było wstawienie 6 krzeseł, tak żeby każdy miał swoje miejsce. Teraz myślę sobie że chyba więżniom należy się więcej niż 2 metry kwadratowe na osobę. Jak w takich warunkach można było zadbać o higienę? Musiało być miejsce na dwa wiadra jedno na czystą wodę, drugie na wszelkie brudy z mycia, gotowania bo w mieszkaniu nie było wody.
Czy dziwne więc że w sytuacji gdy poznałam "chłopaka" starszego ode mnie o 6 lat w dodatku zabiegającego o moje względy po 1,5 roku znajomości zdecydowałam się wyjść za niego? Było jeszcze coś co przeważyło szalę na stronę ślubu z nim. Mogłam zamieszkać z nim w pobliżu jego miejsca pracy. Będziemy mieli swój pokoik. On będzie tylko nasz.  Wiedziałam że popija ale byłam tak naiwna że sama sobie tłumaczyłam - jeśli ja będę dobra, on też będzie dobry. Jeśli będę dbała o nasz domek on to doceni i napewno nie będzie już pił.
Naiwna, po stokroć naiwna.
Pytanie drugie - dlaczego on ożenił się ze mną?
Wtedy wierzyłam że on mnie poprostu kocha. Teraz wiem że z jego strony na pewno nie było żadnej miłości. Napewno była jakaś chęć fizycznego wyżycia się. Myślę że głownie do tego byłam mu potrzebna. Poza tym może będą dzieci, stworzę mu rodzinę. Tyle że ja naiwna sądziłam że razem będziemy tę rodzinę tworzyć, razem o nią dbać. Karol nawet nie myślał o przykładniu się do tworzenia tej "jego" rodziny. To już należało do mnie.
Potem urodził się Marek. Przybyło mi obowiązków bo wychowanie dziecka i wszelkie prace z tym związane należały oczywiście do mnie. Rodzice wyprowadzili się do nowego spółdzielczego mieszkania a ja z Markiem wróciłam na stare śmieci. Karol miał od nas święty spokój. Przyjeżdżał co jakiś czas, rzucał jakieś resztki z wypłaty i myślał o powiększeniu rodziny.
I tu jest chyba odpowiedż na pytanie - dlaczego on ożenił się ze mną.
Miał rodzinę, miał syna, miał dom do którego zawsze mógł wrócić a w domu była żona która o wszystko zadbała.
Był u nas wczoraj.
Przyniósł Wiktorii jej "tygodniówkę".. Dzień wcześniej  Mariola rozmawiała z nim przez telefon , powiedziała że jestem chora mam zapalenie oskrzeli, musimy tylko poczekać do jutra z wykupieniem leków bo dopiero jutro będą pieniążki (rodzinne Wiktorii ). Dla mnie normalnym ludzkim odruchem byłoby  zaproponowanie pieniędzy żebym jak najprędzej zaczęła leczenie.
 Nie zaproponował.
 Gdy był, nie zapytał nawet jak ja się czuję.
"Gdyby można było cofnąć czas".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz